Kilka na początek...
Idzie śmierć,
Zmrok nadszedł już...
Drżącymi palcami chwytam za nóż.
To nic nie boli,
Dobrze to wiem,
Zamykam oczy,
Nie boję się.
Co jest na końcu?
Nicość, czy żywot następny?
Będę to wiedział,
Gdy...
Zimny nóż.
Na mnie już pora,
Czy to ja drżę?
Rozpacz co czułem...
Zniknęła gdzieś,
Czy dziś przyjdzie koniec?
Czy tego chcę?
Upadł nóż, słyszę ten dźwięk...
Księżyc na niebie,
I miliony gwiazd,
Jeszcze mam misję,
Jakieś zadanie,
Póki co na świecie...
Nadchodzi ranek.
***
Zimna Metropolia, tak bardzo zimni ludzie,
Zabiegany tłum, swym zimnem przytłacza mnie,
Zwykły chłopak, idzie wolno w szarej bluzie,
Więcej już o mnie nigdy, nie dowiedzą się,
Wszechobecny hałas, spalin wstrętny swąd,
Miasto o stalowej, i szklanej codzienności,
Każdy z nas chciałby jak najdalej uciec stąd,
Ale przecież to jest cud, apogeum ludzkości.
Krzyk, hamowanie, głośne syren zawodzenie,
Wokół mnie asfaltu czerń, i betonu szarość,
Śmierć już oddała komuś, jego przeznaczenie,
Całe tłumy gapiów ściąga tam ciekawość,
Uciekam stamtąd szybko, nim utonę w tłumie,
Prędko przed siebie, jak najdalej od chłodu,
Wsiadam w autobus, co przed siebie sunie,
Panicznie się boję, do Metropolii powrotu.
***
Zbyt wiele, do wybaczenia,
Zbyt wiele; do wyjaśnienia,
Nie ma powrotu w przeszłość,
Nie cofnie czasu nikt,
Nie wróci dawna serdeczność,
Po przyjaźni nie zostało nic.
To koniec; to pożegnanie,
Uprzejmość, cicha zgoda,
Z tym, że to już rozstanie,
Skończyła się nasza przygoda.
Żal, że mogło być lepiej,
Zawód na samym sobie,
Kłamstwa, i wobec prawdy milczenie,
Zatopiły naszej więzi okręt.
A gdybym wtedy zawrócił,
Krzyknął głośno za Tobą,
To czy bylibyśmy dziś przyjaciółmi,
Na dobrą i złą pogodę?
Kiedyś, byłeś mi bratem,
Razem, wciąż ramię w ramię,
Niechaj ktoś powie mi zatem,
Czemu się bez walki poddaję?
Bo ta walka będzie wygrana,
Wtedy, gdy się nie odbędzie,
To koniec; klamka zapadła,
Nie będziesz mi już przyjacielem.
Za horyzontem statek znika,
Wraz z Tobą; nie spotkamy się,
Patrzę za nim, jeszcze chwil kilka,
Po kryjomu, ocieram łzę.
***
Zło zwyciężyło, ciemne chmury zakryły słońce,
Łkanie słychać rozpaczy, serce me rozdzierające,
Idę przez to piekło, wielki gniew we mnie wzbiera,
Jak można było ich zabić? Zniszczyć, sponiewierać!?
Widok łez, i krwi zabitych to dla serca mego cios,
Czymże oni zasłużyli na tak okrutny los?
W bezsilnym geście sprzeciwu, składam w pięści ręce,
Któż zdoła wyprostować ścieżki losu kręte?
Przysięgam na krew tu przelaną, ciała pochowane,
Przysięgam na ruiny tego, co z takim trudem zbudowane,
Że sprawiedliwości zdość się stanie, że kara spotka ich,
Nasze dzieci odbudują wszystko, i będziemy dumni z nich,
Słońce wzejdzie na nowo, by zobaczyć nowy ład,
Bierzmy się do roboty, wyleczmy ten chory świat.
***
Miłość miała szczęście mi dać,
Odsunąć w niepamięć wspomnienia złe,
Ty w moim życiu główną rolę miałaś grać,
A ja dla Ciebie miałem jedyny liczyć się,
Lecz gdzie nasze szczęście?
Gdzie radość i śmiech?
Twe kłamstwa i moje,
Odebrały nam je,
Nasza miłość nie żyje, zgasło słońce nam,
Już nie przekroczymy szczęścia wielkich bram,
Choć idziesz inną drogą, i inną idę ja,
Choć już się nie spotkamy, choć zmieni się świat,
Nie zapomnę o Tobie nigdy, zaufaj słowom mym,
Głęboko w moim sercu, ukryta będziesz Ty.
***
Wszyscy wy zdrajcy, jesteście siebie warci,
Opętani żądzą władzy, nieugięci i uparci,
Nie rozumiecie przyjaźni, bez interesu pomocy,
Wolicie być sami, w swych serc ciemnej nocy,
Wasze serca skute lodem, chłodem od was wionie,
Próbujecie się ukrywać, w swej zawiści osłonie,
A mogliśmy być braćmi, w przyjaźni serdecznej,
Wasze zaciśnięte pięści, spojrzenia mordercze,
Bez litości zepsute umysły, zabite uczucia,
Jak psy się rzucacie, do przyjaciół szczucia,
Więc będziecie sami, ze swoją głupotą,
Wszyscy was opuszczą, wdepczą we błoto,
W ostatnim tchnieniu życia, nareszcie pojmiecie,
Że dla własnej pychy, tak nędznie giniecie.
***
taa daaa!
Offline
Dziękuję za pochwałę... może walnę jeszcze kilka dla was...
Na podstawie "Ice Queen"
Gdy ostatni liść spadnie na ziemię,
Gdy niebo szare się stanie,
Gdy na światło dnia padnie nocy ciemię,
Słowik zaśpiewa na pożegnanie,
Nadejdzie Królowa Lodu,
Nadleci na zimna skrzydłach,
Uciekaj jak najdalej od chłodu,
Lub zgiń w jej mrożących sidłach,
Zatęsknisz jeszcze za ciepłem,
Gdy okryje świat mrozu płaszczem,
Zabije także i ciebie,
Biegnij co sił, jak najdalej,
Lecz ty mi nie wierzysz, prawda?
Śmiejesz się z moich słów,
Gdy spojrzysz w jej bladą twarz,
Poczujesz, co to śmierci chłód,
Gdy tuli, twe serce zamienia się w kamień,
A gdy szepcze zamarza twa krew,
Lepiej się ukryj, nim cię odnajdzie,
Ukryj się, nim wpadnie w gniew,
Bo gdy ona tylko się złości,
Wszelkie życie odbiera,
Królowa Śniegu nie zna litości,
Świat mroźnym piekłem poniewiera.
***
Te ułożyłem niedawno... Moje samopoczucie. Teraz jest już lepiej, nie wiem co mnie napadło na takie czarne jak smoła myśli, ale wiersze są niezłe więc publikuję.
Przez całe życie idę sam,
Nie znam współczucia, znam ból i strach,
Nie wiem nawet, jak wygląda światło,
Bo już nim się urodziłem, ono dla mnie zgasło,
Chłodno dookoła, czy kiedyś ciepło było?
Nie.
Tak było zawsze, Adrian.
Choć dawniej tego nie robiłeś, to znowu płaczesz,
Nic się nie zmieniło, ty nauczyłeś się patrzeć,
Dostrzegłeś wreszcie prawdę, straciłeś złudzenia,
Śmieszne się dziś wydaje, że nazywałeś je "marzenia",
Straciłeś je mój drogi, marzenia straciłeś,
Szczęście jest w pięknym kłamstwie, lecz ty w świecie prawdy żyjesz,
Znasz prawdę. Zwyciężyłeś?
Nie, bo umierasz Adrian.
***
Zmiażdżony leżę na ziemi, w kałuży własnej krwi,
Zdradzony przez przyjaciół, co mi zabili sny,
Mój świat runął w gruzy, nic go już nie ocali,
Patrzyłeś na to z uśmiechem, kiedy się w ruiny walił,
Mogłeś mi pomóc wstać, wyciągnąć rękę,
Ale wolałeś patrzeć, na moje cierpienie i mękę,
Kiedy tak głośno wołałem, ty nie słyszałeś,
Nóż w plecy mi wbiłeś, i głośno się śmiałeś,
A gdy upadłem na ziemię, dalej w to nie wierzyłem,
Myślałem, że to zły sen, jednak do dziś się nie obudziłem.
Offline
W przypływach weny zdecydowanie
No siedzę sobie przy biureczku i bazgrzę coś w moim "wierszowniku", jak mam pobudzone emocje, wtedy mi wena przychodzi. Jak pierwszy raz WT słuchałem, to bez przerwy wiersze pisałem. Ale nie umiałem ubrać w słowa tych emocji, takie były wielkie, zresztą nie mogłem się zdecydować, czy pisać zgodnie z tekstem, czy po prostu przelewać na papier uczucia... W każdym bądź razie, w tym dziale ukazały się prawie wszystkie moje "zarejestrowane" wiersze, bo często też w pamięci sobie coś układam, ale to wypada z głowy po sekundzie.
Dlatego właśnie założyłem wspomniany wcześniej wierszownik, żeby zapisywać wiersze .
Offline
Maniak
ojej ! masz chłopie talent ! Piękne wiersze.Naprawdę.są niesamowite.Szczególnie mi sie spodobały : 3,4,5 i ostatni pozwolisz ,ze sobie je przepiszę ? świetne są te wiersze,ja bym w życiu nigdy nie wymyśliła czegoś takiego !
Offline
Feomathar napisał:
Jak pierwszy raz WT słuchałem, to bez przerwy wiersze pisałem. Ale nie umiałem ubrać w słowa tych emocji, takie były wielkie, zresztą nie mogłem się zdecydować, czy pisać zgodnie z tekstem, czy po prostu przelewać na papier uczucia... W każdym bądź razie, w tym dziale ukazały się prawie wszystkie moje "zarejestrowane" wiersze, bo często też w pamięci sobie coś układam, ale to wypada z głowy po sekundzie. .
U mnie jest zdecydowanie identycznie .
A mogę spytać skąd ten 'Adrian' w wierszu?
Offline